Dlaczego przemoc domowa jest kwestią równości płci?

Początki leżą w nierówności płci

Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady ustanawiająca minimalne standardy w zakresie praw i ochrony ofiar wśród różnych przestępstw z użyciem przemocy wymienia przemoc ze względu na płeć. W powyższym dokumencie termin ten odnosi się do przestępstw wymierzonych w osobę ze względu na jej płeć lub takich, które w sposób nieproporcjonalny dotykają osoby jednej płci.

Jeśli spojrzymy na statystyki litewskiej policji dotyczące przemocy domowej, dowiemy się, że bezwzględną większość ofiar stanowią kobiety (77%), a sprawcami są prawie wyłącznie mężczyźni (stanowią oni 84% wszystkich agresorów). Sytuację tę można więc uznać za klasyczny przykład przemocy ze względu na płeć, co również odpowiada panującym na świecie trendom.

„Ponieważ widzimy, że nieproporcjonalna liczba kobiet cierpi z powodu przemocy domowej, pojawia się pytanie, dlaczego doświadczają przemocy, znacznie częściej niż mężczyźni” – mówi Mintautė Jurkutė, kierownik ds. komunikacji w Biurze Rzecznika ds. równych możliwości, która również prowadzi projekt, w ramach którego zrealizowano trzy kampanie dotyczące kobiet doświadczających męskiej przemocy.

Przyczynę dysproporcji w przemocy domowej prawnie wyjaśnia Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, która uznawana jest za najbardziej zaawansowany dokument w tej dziedzinie. Państwa, które przyjęły Konwencję (Litwa podpisała ją w 2013 roku, ale jeszcze nie ratyfikowała) uznają, że przemoc domowa jest konsekwencją nierówności płci.

Vilana Pilinkaitė-Sotirovič, ekspertka z Centrum Rozwoju Równych Szans, podkreśla, że historyczne role kobiet i mężczyzn w rodzinie niejako uzasadniają stosowanie przemocy przez mężczyzn: „Tradycyjna praca kobiet (opieka nad dziećmi i domem) nie jest równoważna z pracą mężczyzn. W przestrzeni publicznej mężczyzna jest postrzegany jako ten, który zapewnia rodzinie byt. Status ten daje mu władzę decydowania o tym, jak rodzina powinna żyć i jak inni w rodzinie powinni się zachowywać.”

Jako przykład przytacza badania kanadyjskich naukowców, które ujawniły jedyną wspólną cechę mężczyzn, którzy zabili swoje intymne partnerki. Żaden nie uznawał kobiety za równoprawnego partnera. Mężczyźni ci dorastali w różnych rodzinach, ich wyniki w szkole wahały się od słabych do bardzo dobrych, posiadali również zróżnicowane wykształcenie, niektórzy byli bezrobotni, inni zajmowali wysokie stanowiska i byli określani jako dobrzy pracownicy. „Naukowcy jednak znaleźli jedną rzecz, która ich wyróżniała niczym czerwona linia. Łączył ich pogląd, że kobiety są albo puszczalskie, albo są księżniczkami. W ten czy inny sposób trzeba im pokazać ich miejsce w życiu – muszą być stale kontrolowane i wychowywane. Taka postawa pokazuje również, że przemoc domowa jest konsekwencją nierówności płci – skazani nie widzieli swoich partnerów jako równych sobie ludzi” – mówi V. Pilinkaitė-Sotirovič.

Abstrakcyjny język maskuje

Wyjaśniając przyczyny przemocy w rodzinie zarówno w mediach, jak i w debacie publicznej, zapomina się o aspekcie płci (zarówno ofiar, jak i sprawców), kojarząc zachowania przemocowe jedynie z alkoholem, biedą i innymi problemami społecznymi. Zdaniem Pilinkaitė-Sotirovič takie argumenty są po prostu pozbawione logiki.

„Wtedy każdy, kto wypije, byłby agresywny wobec słabszych. Gdybyśmy wykorzenili alkoholizm, czy nie byłoby już przemocy domowej? A co z krajami, w których alkohol jest w ogóle zabroniony, czy to znaczy, że nie ma tam przemocy wobec kobiet?” – pyta retorycznie. Gdyby głównym powodem była bieda, to przypadki przemocy znajdowalibyśmy tylko w rodzinach żyjących w ubóstwie, ale przemoc występuje również w środowiskach zamożnych.

Litewskie ramy prawne chroniące ofiary przemocy domowej są neutralne pod względem płci, tzn. nie wymieniają konkretnie przemocy doznawanej przez kobiety. Podczas kampanii uświadamiających sugeruje się również, aby mówić o przemocy w sposób neutralny – nie wyróżniać kobiet wśród ofiar i mężczyzn wśród sprawców przemocy. Jednakże, według M.Jurkutė, nie odpowiada to rzeczywistości.

„Byłoby błędem nie wspomnieć o kryterium płci. Na przykład, jeśli powiemy, że kobiety i mężczyźni są w równym stopniu dotknięci przemocą domową, będziemy oszukiwać osoby, którym to mówimy. Nie są dotknięci w równym stopniu. I to nie są dotknięci z tych samych powodów, dla których mężczyźni historycznie nie cierpieli – zawsze byli w grupie, która w oczach społeczeństwa była bardziej wartościowa – mówi. Zdaniem M. Jurkutė wyróżnianie przemocy wobec kobiet samo w sobie nie neguje przemocy wobec mężczyzn, ale statystycznie są oni znacznie mniej narażeni na wiktymizację w bliskim otoczeniu z innych powodów, a i przyczyny są inne (mężczyźni są zwykle ofiarami innych mężczyzn).

  1. Pilinkaitė-Sotirovič zwraca uwagę, że w dziedzinie przemocy domowej nie ma równości – dysproporcja płci między ofiarami a sprawcami jest znacznie większa niż 50/50 czy 40/60. „Po wprowadzeniu neutralności nie widać już dysproporcji sił. Wykazano, że odwracanie uwagi od kobiet, które nieproporcjonalnie cierpią, obniża jakość wdrażania przepisów ochronnych. Innym niebezpiecznym momentem jest to, że wzmacnia możliwość obwiniania ofiar” – dzieli się swoim doświadczeniem ekspertka.

Kwestionowanie stereotypowej męskości

Argument „kobiety są również agresywne” jest często używany, aby odwrócić uwagę od faktu, że 9 na 10 sprawców przemocy domowej na Litwie to mężczyźni. „Mówimy o mężczyznach, którzy stosują przemoc, bo jest ich tak wielu. Nie powinniśmy się bać tego nazywać. To nie kobiety same siebie krzywdzą, doznają one krzywd z rąk swoich partnerów. Nie oznacza to jednak, że cały męski ród ma się biczować i identyfikować z tym – mówi Jurkutė, odpierając zarzuty, że mężczyźni są przedstawiani w negatywnym świetle, gdy mówi się o przemocy domowej.

„Nie odnosząc się do źródła problemu, schlebiamy trochę mężczyznom, o których wiemy, że wciąż dominują w tworzeniu prawa. Wspominanie o czynniku płci nie powinno ich zaskoczyć. Jako mężczyzna nie jesteś odpowiedzialny za wszystkich mężczyzn, ale jesteś odpowiedzialny za swoją osobistą pozycję i ocenę. W naszym społeczeństwie bardzo brakuje mężczyzn, którzy mówią o problemie przemocy wobec kobiet. Gdybyśmy mieli ich więcej, być może nie musielibyśmy udowadniać, że problem istnieje i moglibyśmy przejść do konkretnych sposobów jego rozwiązania” – dodaje.

Emocjonalna reakcja ludzi na rzekomo niesprawiedliwe „oczernienie mężczyzn” pokazuje, że społeczeństwo wciąż nie zastanowiło się nad męskimi normami. Zdaniem rozmówców temat przemocy mężczyzn wobec kobiet nie powinien być traktowany jako obraza czy atak, ale jako okazja do refleksji nad stereotypowo postrzeganą męskością, która jest wiązana z obowiązkiem bycia silnym, siłą, kontrolą, władzą i prawem do samodzielnego podejmowania decyzji w rodzinie. „Refleksja nie niszczy męskości ani porządku społecznego, wręcz przeciwnie – wzbogaca ludzi” – przekonuje V. Pilinkaitė-Sotirovič.

Mówiąc o równości płci w kontekście przemocy, ekspertka zauważa, że powinniśmy zacząć od tego, jak wychowujemy nasze dzieci. Już od najmłodszych lat wbija się do głowy, że powinny być posłuszne, schludne, dbać o dom, chłopców uczy się bycia przywódcami, nieokazywania emocji, bronienia dziewczynek. „Co to znaczy „bronienie dziewczynek”? Oznacza to, że istnieje agresor, który jest równy chłopcu, natomiast dziewczynce automatycznie nadaje się znaczenie, że jest słabsza i nierówna – mówi Pilinkaitė-Sotirovič. Powinniśmy wychowywać chłopców w taki sposób, aby nie czuli się lepsi, aby potrafili odpowiednio wyrażać swoje emocje, aby szanowali prawo swoje i innych do równoprawnymi członkami społeczności.